2018/01/02

Czarna melancholia

Chciałabym coś napisać.


   Mój osobisty sposób na wyzbycie się pogmatwanych myśli, rozterek i innych znanych nam ludzkich depresyjnych rzeczy. Nie wiem od czego zacząć i czy w ogóle podjąć się tego zadania - napisania kolejnego markotnego wpisu z jakimś tam nieprzejrzystym przesłaniem. Mogłoby to być coś nieznaczącego, nie wywołującego we mnie większych emocji, ale sęk w tym żeby się ich pozbyć. Tak czy owak jesteście gotowi na kolejny wycinek? Przejdźmy do konkretów. 


   Wiele bodźców składa się na mój aktualny stan pogody ducha, a może i jego brak. Zawsze gdy jest mi źle zabieram się za pisanie. Czuję się wtedy rozluźniona. Mam czas na przemyślenia, a także analizę moich zachowań, jak i innych ludzi. Szczególnie tych najbliższych. Nie zawsze wychodzi mi to na dobre. Tworzę wizje, doszukuję się intryg i nieszczerych zachowań. Mimo, że zdaję sobie z tego sprawę nadal to robię. Czasami wynikają z tego niezłe gierki, które nie każdy potrafi rozwiązać. Większości się nie chce i olewają sprawę. Wielka szkoda, bo moje rebusy bywają ciekawe. 
Zbierając myśli dochodzę do wniosku, że niewiele rzeczy, które teraz nazywam problemem będą ważne dla mnie za kilka lub kilkanaście lat.  Relacje budowane na przestrzeni lat, które wydawałyby się być nie do ruszenia sypią się jak domki z kart. Nie mam na to wpływu albo już nie chce mieć. Nie potrafię zdobyć się na jedną szczerą rozmowę. Zostawiam swój los chwilą składających się z przypadków. Nie podejmuje żadnej inicjatywy, jestem obojętna. Zaczynam zwracać uwagę tylko i wyłącznie na siebie. Dostrzegam, że tak jest łatwiej, a utwierdza mnie w tym przekonaniu otaczające mnie środowisko. Z wygadanej i towarzyskiej, będącej na każde pstryknięcie osoby przeistaczam się w kogoś całkowicie innego. Rzekłabym samotnika, a może moje priorytety się zmieniają i wolę posiedzieć sama w domu, czytając dobrą książkę i słuchając muzyki. Oczywiście nie mogłabym nie wspomnieć o przeplatającej obie te czynności drzemce. A może po prostu znudzili mi już się ludzie, i nie bawią mnie już ogłupiające żarty, puste słowa. Nie podobają mi się niedotrzymane obietnice. Szkoda czasu na wegetacji nie wnoszącej nic w nasze istnienie. Teoretycznie to najlepsze lata w moim życiu, w praktyce kreśli się to nieco inaczej, a przecież jestem silną babką. To tylko chwile słabości. Wszystko co złe kiedyś się kończy. Ciągle to sobie powtarzam. To moja mantra bądź prześmiewcze złudzenie. Jeszcze nie zdecydowałam. Prawdopodobnie nikt nie otrzymuje więcej niżeli potrafi udźwignąć. 


   
   Podsumowując. Zaczął się kolejny rok, a w raz z nim ludzie mają swoje motywacyjne postanowienia z różnych dziedzin. Liczą, że to nowy rozdział w ich życiu, że właśnie w tym danym roku coś osiągną. Powiedzmy, że tego im życzę. Jeśli chodzi o mnie żeby zacząć coś nowego, najpierw powinnam pogodzić się z przeszłością. Nie zrobiłam tego, więc można powiedzieć, że nadal tkwię w tej samej czasoprzestrzeni. Nic się nie zmieniło, no może tylko trochę zobojętniałam. Wielki mi dramat. 



Moje postanowienie noworoczne? 
Poznać codziennie nowe 
słowo, piosenkę bądź wiersz.
Lekko inspirujące, czyż nie? 







"Ile niewypowiedzianych słów przepadło na zawsze.
A może ważniejsze były od tych wszystkich wypowiedzianych." 
                                                                                                                                   
                                                                                                               Wiesław Myśliwski




słowo na dziś : 
elukubracja «utwór literacki lub inny tekst pisany z wysiłkiem i bez talentu»







Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia